Mikrodozowanie marihuany w przypadku lęku społecznego: studium przypadku
Sytuacje towarzyskie sprawiają, że wiele osób odczuwa lęk. Dzisiaj jednak skupimy się na jednym z naszych czytelników, który postanowił się podzielić swoją historią.
„Sytuacje towarzyskie sprawiają, że odczuwam ogromny lęk. Większość osób, które mnie znają, prawdopodobnie nie zdaje sobie z tego sprawy, ponieważ robię dobrą twarz do złej gry. Jednak myśl o rozmowie z kimś nieznajomym na osobności sprawia, że dostaję gęsiej skórki.
Lęk społeczny sprawia, że życie jest trudniejsze, niż powinno być, ponieważ sytuacje społeczne są często kluczem do sukcesu i szczęścia.
Czasem siedzę na laptopie i przeglądam spotkania lub wydarzenia na Facebooku, do których chciałbym dołączyć. Często je zapisuję, dołączam do grup lub RSVP na wydarzenia, ale kiedy nadchodzi ich czas, nigdy się na nich nie pojawiam.
Wydaje mi się, że poniekąd jestem więźniem lęku społecznego, ponieważ moje wewnętrzne, prawdziwe ja chce żyć, poznawać ludzi i próbować nowych rzeczy; mimo że bardzo chcę brać udział w tego typu wydarzeniach, lęk społeczny skutecznie mnie przed tym powstrzymuje.
Próbowałem przeformułować sposób, w jaki patrzę na sytuacje społeczne, medytuję i udzielam sobie motywacyjnych przemówień – żadne z nich nie wydaje się działać. Jakoś udaje mi się żyć normalnie, nie stając się całkowitym samotnikiem, ale staje się to absurdalnie wyczerpujące.
Emocjonalne przygotowanie, by nawet wyjść za drzwi, to trochę za dużo. Najgorzej jest wtedy, gdy muszę też przygotować się na fizyczne reakcje na sytuacje społeczne.
Często odczuwam nerwowe bóle brzucha, więc unikam spożywania pewnych pokarmów, kiedy wiem, że muszę wyjść i spotkać się z ludźmi. Często miewam ataki paniki w sytuacjach, nad którymi czuję, że nie mam kontroli, a w środowiskach społecznych zwykle jestem na łasce grupy.
Postanowiłem więc poeksperymentować z mikrodozowaniem marihuany, aby poradzić sobie z odczuwaniem lęku społecznego. Konopie zawsze powodowały u mnie większą paranoję, więc wahałem się, czy użyć jej jako rozwiązania na… no cóż, niepokój. Ale czytałem badania i słyszałem od innych, że mikrodozowanie może pomóc; skłoniło mnie to do spróbowania.
W tym czasie mieszkałem w Breckenridge w Kolorado i miałem dostęp do legalnych sklepów z marihuanę. Kupiłem kilka artykułów spożywczych 5mg i postanowiłem przyjąć jeden przed wyjściem z przyjaciółmi. Poczułem, że powoli zaczynam odczuwać nerwowy ból brzucha, ale i tak postanowiłem jeść produkt z marihuaną.
Nasz dzień spędziliśmy włócząc się po parku, a ja całkowicie zapomniałem o tym, że brałem marihuanę.
Dopiero gdy postanowiliśmy pójść do, odczułem działanie. Efekty przyszły powoli, ale zauważyłem, że czuję się nieco inaczej. Przez kilka chwil poczułem falę niepokoju; znajoma obawa, że efekty będą zbyt mocne i stracę nad sobą kontrolę.
Na szczęście moje obawy szybko minęły – zdałem sobie sprawę, że haj, mimo iż obecny, nie nabierał na intensywności.
Kiedy odpuściłem, zniknął cały niepokój. Nie czułem się rozdrażniony, czekając na piwo, ani zirytowany, że pewne grupki rozmawiają o wiele za głośno. Wszystko było w równowadze i czułem się swobodnie.
Mikrodozowanie pozwoliło mi się zrelaksować na tyle, aby rzeczywiście przysłuchiwać się rozmowie między moimi przyjaciółmi. Pozwoliło mi to zatrzymać ciągły strumień myśli o tym, co zjem na obiad, czy moi rodzice byliby ze mnie dumni, czy moje życie zmierza w dobrym kierunku.
W końcu mogłem cieszyć się chwilą, w której się znalazłem.
Do tego czasu miałem głównie negatywne doświadczenia z marihuaną; te, które wpędzały mnie w spiralę paniki, niepokoju i choroby.
Byłem zszokowany, że ta sama roślina może faktycznie mieć całkowicie inne efekty, gdy stosuje się ją w mniejszej dawce. To doświadczenie nie tylko pomogło mi uporać się z lękiem społecznym tego dnia, ale także pomogło mi spojrzeć na marihuanę w zupełnie nowym świetle. I skłoniło mnie to do dania roślinie kolejnej szansy.
