Aktywiści palili marihuanę pod Białym Domem, aby pokazać, że lek nie powinien być uważny za niebezpieczny.
Protestujący planowali przynieść 51-metrowego, nadmuchiwanego „skręta” na sobotnią demonstrację, jednak organizator protestu Adam Eidinger powiedział, że Secret Service nie zezwoliłby na to, powołując się na obawy związane z bezpieczeństwem.
W stolicy kraju legalne jest posiadanie do 60 gramów marihuany, ale palenie jej w miejscach publicznych jest zabronione. Jednak Anna Rose, USA Park Police, mówi, że agencja nie dokonywała aresztowań. Eidinger twierdzi, że policja „odnosiła się do nich z szacunkiem”.
Działacze mieli jednak nadzieję, że dojdzie do masowych aresztowań w celu wykazania ich punktu, ponieważ niezgodne z prawem jest palenie marihuany na terenie federalnym. Reporterzy WUSA byli świadkami, kiedy jedna z palących osób otrzymała mandat za korzystanie z akcesoriów do palenia marihuany pod Białym Domem, oraz wezwanie do porządku.
Organizatorzy protestu twierdzą, że prezydent powinien przeklasyfikować marihuanę, która obecnie nosi miano substancji Grupy 1, w której znajdują się także heroina i inne uzależniające narkotyki.
Prezydent USA twierdzi, że zwolennicy marihuany powinni spróbować lobbować Kongres do uchwalenia ustawy przeklasyfikowania leku.