Cokolwiek myślisz o wyniku wyborów, nie można zaprzeczyć, że 3 listopada 2020 roku był dla całych Stanów Zjednoczonych wspaniałą nocą. Na południowym zachodzie wyborcy w Arizonie zaaprobowali zalegalizowaną rekreacyjną marihuanę, tak jak zrobili to wyborcy z Montany w Mountain North, wyborcy w New Jersey na wschodnim wybrzeżu i wyborcy w Południowej Dakocie. Obecnie tylko piętnaście stanów w USA nie zezwala na spożywanie żadnego rodzaju konopi.
Z innych pozytywnych wiadomości dotyczących konopi indyjskich prezydent elekt Joe Biden zdekryminalizuje marihuanę na szczeblu federalnym i usunie wszystkie rejestry karne związane z używaniem przemocy po złożeniu przysięgi na urząd. To znaczy, o ile dotrzyma obietnicy kampanii. Niestety nie jest to pewne.
Jakie jest stanowisko Bidena w sprawie reformy marihuany?
Wielu zwolenników konopi indyjskich wskazuje na stronę internetową zespołu Biden-Harris, dotyczącą zmiany, jako powód do niepokoju, że nadchodząca administracja prezydencka zrzeknie się ich poparcia dla reformy konopi indyjskich. Podczas gdy plan równości rasowej Bidena szczegółowo omawia politykę wielu reform wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, które będą traktowane priorytetowo, dekryminalizacja marihuany nie znajduje się już na tej liście. Dzieje się tak pomimo faktu, że podczas całej kampanii w obu przemówieniach i na swojej własnej stronie internetowej bezpośrednio powiązał reformę konopi indyjskich z reformą wymiaru sprawiedliwości i programami równości rasowej.
Z powodu tej reformy marihuany, akcje cannabis poszybowały w górę po ogłoszeniu prezydentury Bidena.
Nie można winić zwolenników konopi indyjskich za ich sceptycyzm. Istnieją powody, by sądzić, że administracja Bidena zepchnie reformę konopi indyjskich na dalszy plan jego programu.
Prawda jest taka, że Joe Biden nigdy nie był i nigdy nie będzie namiętnym zwolennikiem cannabis. Jego publiczne oświadczenia nie wspominają, że marihuana jest w większości nieszkodliwa i ma niezliczone korzyści medyczne.
Jednak nic z tego nie oznacza, że zamiecie pod dywan swoją obietnicę wyborczą. Prezydencja Joe Bidena może nadal być najlepszą szansą Ameryki na prawdziwy postęp w dziedzinie marihuany.
Podczas kampanii prezydent elekt Biden głośno opowiadał się za depenalizacją jako jednym z filarów jego platformy promującej równość rasową społeczności afroamerykańskiej. Co zachęcające, jego wiceprzewodnicząca ma znacznie bardziej postępowe poglądy na temat reformy konopi indyjskich.
Kamala Harris z sentymentem wypowiadała się o paleniu na studiach i mówi: „Słuchaj, myślę, że [marihuana] daje wielu ludziom radość, a potrzebujemy więcej radości na świecie”. Podczas gdy jej dorobek w zakresie reformy konopi indyjskich nie jest nieskazitelny, podczas swojej kariery prokuratorskiej, jako senator Kalifornii zdecydowanie opowiadała się za legalizacją. W swojej książce wezwała do legalizacji i reformy wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych, a nawet w 2018 roku publicznie powiedziała:
„Dopilnowanie legalizacji marihuany na szczeblu federalnym to słuszna sprawa”. Stwierdziła również na Twitterze: „Prawa dotyczące marihuany nie są stosowane ani egzekwowane w ten sam sposób w stosunku do wszystkich Amerykanów, których życie zostało zrujnowane przez tę regresywną politykę. Musimy zmienić ten system”.